21/11/2024

Jednym z tematów, które nieustannie rozpalają emocje mieszkańców, jest wycinanie drzew na terenach spółdzielni. Jedni nie chcą mieć gałęzi pod oknami mieszkań, drudzy nie chcą obawiać się, że spróchniały konar spadnie komuś na głowę, albo że przechylone w wyniku silnego wiatru drzewo uszkodzi czyjś samochód. Często podejmowane są próby wywierania nacisku na spółdzielnię, żeby podciąć gałęzie „bo mi widok zasłaniają”, wyciąć jakieś drzewo „bo mi tu niepotrzebnie rośnie i ptaki na balkon sr…ją”, albo przekonują, że pobliska  topola nasila u nich alergię.

Wiadomo, nie zawsze propozycja wycinki  podoba się wszystkim i doskonale to rozumiemy, ale niestety nie wszyscy  dostrzegają faktyczne, istotne zagrożenia i przy każdej możliwej okazji oskarżają spółdzielnię o niewłaściwe działania. Czasami nawet wręcz sugerują, że usuwane są zdrowe drzewa. Nierzadko posługują się dokumentacją fotograficzną, opiniami dendrologów itp. Tyle tylko, że jest to zupełnie nikomu niepotrzebne psucie krwi i opóźnianie nieuniknionego. Do tej pory każdy złożony przez spółdzielnię wniosek o wycinkę został rozpatrzony pozytywnie, a problematyczne drzewa znikły. Jakim cudem?

Zacznijmy od tego, że wniosek o usunięcie drzewa może złożyć właściciel lub zarządca nieruchomości. W naszym konkretnym przypadku jest to oczywiście Spółdzielnia Mieszkaniowa „Popowice”. Jednak zanim taki wniosek zostanie wysłany do właściwego organu gminy, trzeba przede wszystkim poinformować mieszkańców, że wycinka danego drzewa jest planowana. Mało tego: wniosek taki musi być solidnie uzasadniony (powód, dokładny opis drzewa, opinia specjalisty, konkretna lokalizacja z numerem działki włącznie) i konieczny jest przynajmniej 30-dniowy termin, jaki musi upłynąć do daty planowanej wycinki. Potrzebny jest po to, aby można było zgłosić uwagi do danego wniosku. Z tej furtki nader chętnie korzysta pewna grupka osób, nierzadko posługując się mocno dyskusyjną argumentacją oraz dowodami… Cóż, równie dyskusyjnymi.

Warto też zwrócić uwagę, że spółdzielnia zgłasza do wycinki drzewa chore lub takie, które w istotny sposób zagrażają bezpieczeństwu. Nie mówimy tutaj o zabiegach pielęgnacyjnych takich, jak ścinanie jemioły. Jednak nawet te działania bardzo często budzą sprzeciw. Dziwnym trafem miłośnicy drzew bardzo często zapominają, że spółdzielnia stara się choć trochę rekompensować starty. Proszę przypomnieć sobie na przykład akcję odbierania żywych choinek po świętach i późniejsze sadzenie ich w różnych miejscach naszego osiedla.

Poza tym, nawet jeśli gatunek drzewa wyłączony jest z przepisów dotyczących usuwania drzew  (kasztanowiec zwyczajny, robinia akacjowa oraz platan klonolistny do 65 cm obwodu pnia oraz topola, wierzba, klon jesionolistny i klon srebrzysty do 80 cm obwodu) to spółdzielnia i tak szczegółowo bada każdy przypadek, aby uniknąć niepotrzebnych wycinek. Na koniec dodam jeszcze tylko, że  ustawa o ochronie przyrody z 16 kwietnia 2004 roku jasno precyzuje zasady. Niestosowanie się do jej przepisów skutkuje bardzo poważnymi karami. Jaki zatem sens miałoby działanie niezgodne z prawem i usuwanie drzew według własnego „widzimisię”?


Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, powiadom o nim innych.