24/11/2024

Prawie dwa lata temu zgasły latarnie przed budynkiem znajdującym się przy ul. Popowickiej 49-61. Wydawać by się mogło, że wystarczy włączyć je ponownie, ale nic nie może być tak proste, na jakie teoretycznie wygląda…

No to od początku: ulica Popowicka w wyniku prac związanych z jej modernizacją oraz budową torowiska była jednym wielkim placem budowy. Pracował tam ciężki sprzęt; pracownik jednego z podwykonawców uszkodził kabel łyżką koparki, więc światło zgasło. Wejścia do budynku wraz z parkingiem pogrążyły się w ciemnościach, mieszkańcy zaczęli obawiać się o bezpieczeństwo swoje oraz zaparkowanych przed blokiem samochodów, a spółdzielnia próbowała rozwiązać problem, który z czasem zaczął przypominać węzeł gordyjski.

Okazało się bowiem, że Wrocławskie Inwestycje, czyli główny wykonawca prac nie poczuwa się do winy. Zaczęło się odsyłanie od jednej spółki do drugiej, od Wrocławskich Inwestycji, przez ZDiUM do Taurona. Bogdan Nowicki, kierownik Działu Inwestycji SM „Popowice” wziął na swoje barki niewdzięczne zadanie wyprostowania wszystkich zawiłości i spowodowania, że latarnie znowu zaświecą.

Zadanie nie było jednak łatwe, bo wspomniana przed chwilą metoda „to nie my” stała się pewnego rodzaju standardem w miejskich spółkach i niestety nie tylko w nich. Dość powiedzieć, że miesiące mijały, przed blokiem panował mrok, a chętnego do naprawienia szkód nadal nie było widać. Oprócz tego, gdzieś po drodze pojawiła się nawet próba zrzucenia winy na spółdzielnię. Tak, jakby to jej pracownicy prowadzili prace ziemne w tamtym miejscu. Nieważne…

Kilkanaście dni temu latarnie znów zaświeciły, ale tylko trzy. Zawsze to coś, ale skoro jest ich pięć i przed awarią świeciły wszystkie, to niech znów tak będzie. Kolejny raz szerokim strumieniem popłynęła korespondencja, a w tak zwanym międzyczasie dwie z trzech świecących już latarni zgasły.

Cała sytuacja coraz bardziej przypominała sen wariata, więc spółdzielnia wzmogła wysiłki mające na celu zakończenie ciągnącej się sagi. I ponownie nie będziemy wdawać się w szczegóły. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie, aby zobaczyć, że świecą cztery z pięciu latarń. Dlaczego? Dlatego, że pod naciskami pana Bogdana Nowickiego ze spółdzielni, Tauron w końcu uderzył się w pierś i przyznał, że coś z tym wszystkim trzeba zrobić, Najlepiej będzie po prostu wymienić wszystkie pięć latarni, bo… są skorodowane.

Grzegorz Kwaśniewski, koordynator d/s Oświetlenia Ulicznego ze spółki Tauron zadeklarował, że wszystko będzie załatwione do końca lutego i nowe latarnie, w komplecie zapłoną pełnym blaskiem.


Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, powiadom o nim innych.